Chwasty, nie chwasty

OGRÓD DEDYKOWANY MOTYLOM

ROZDZIAŁ II

„NIECO INACZEJ O CHWASTACH, CZYLI ZRÓWNOWAŻONA GOSPODARKA ZASOBAMI NATURALNYMI OGRODU”.

W zależności od tego, jakie gatunki motyli chcielibyśmy zaprosić na stałe do naszych ogrodów, powinniśmy zadbać o zastosowanie w ogrodzie odpowiednich dla ich gąsienic roślin żywicielskich.

Rośliny żywicielskie motyli, to te na których dorosłe motyle składają jajeczka, a które następnie posłużą gąsienicom za pokarm. Gąsienica, jako larwalna postać rozwojowa motyli jest chyba najistotniejszym i najsłabszym zarazem ogniwem ich życia. Od pierwszych chwil po wykluciu z jajeczek, gąsienice niewiele większe od łebka od szpilki zaczynają swoją życiową misję, czyli jedzenie. Masa ich ciała podczas kilkutygodniowego życia zwiększy się nawet kilkaset razy. Są tylko po to by jeść i robią to perfekcyjnie. Niestety to właśnie te ich cechy czynią je wrogami nr 1 dla większości plantatorów, ogrodników i rolników.

Właśnie wtedy, kiedy zauważamy, że coś złego dzieje się z naszymi roślinami , kiedy na liściach widać skutek żerowania jakiś „szkodników” w wielu ogrodach wprowadza się chemię. Wystarczy przecież kilka prostych zabiegów i problemy same się rozwiązują. Rośliny znowu pięknie rosną i są bezpieczne. Niestety te praktyki są śmiertelnie niebezpieczne dla motyli, jak i większości małych zwierząt odwiedzających nasze ogrody.

Przyjęło się używać terminu walka ze szkodnikami roślin. Ale ta walka powoduje że zabijemy nie tylko tzw. szkodniki, zginą także m.in. pszczoły, trzmiele i niestety motyle, które przypadkiem znalazły się w zasięgu oprysku.

Wiemy jak ciężko jest w ukochanym ogrodzie patrzeć na rośliny, gdy zamiast pięknie rosnąć, straszą widokiem uszkodzonych liści i marniejących kwiatów. Przecież włożyło się w ich uprawę tyle wysiłku i pracy, a teraz kilka jakiś „robali” po prostu je zżera!!!

W tym miejscu właśnie proponujemy zmianę podejścia i chwilę zadumy nad tym, czym tak naprawdę jest nasz ogród i czy najprostszy sposób na pewno oznacza najlepsze rozwiązanie.

Można założyć, że czytając nasz poradnik odnaleźliście go państwo nie przez przypadek. Doprowadziła was tutaj świadomość, może przeczucie, że ogród to coś więcej niż tylko trawnik, rabaty i kwiaty wkomponowane w betonowe lub kamienne ścieżki. Czujecie to coś. Szukacie czegoś więcej niż żyzna ziemia i nawożenie. Bo prawdą jest że istnieje jeszcze to coś, coś co niektórzy nazywają duszą ogrodu. Nie da się tego zjawiska opisać, uwiecznić na zdjęciach czy filmach. Ogród po prostu, albo ją ma i wtedy jest istotnie ogrodem przez duże „O”, albo nie.

Nie jest niczyją intencją krytykowanie tzw. ogrodów bezobsługowych stanowiących niejednokrotnie piękne kompozycje składające się z małej architektury i tzw. zielonych nasadzeń. Przykłady „japońskie” dowodzą, że funkcje ogrodu potrafią wykraczać daleko poza przyjęte standardy. Każdy samodzielnie powinien odpowiedzieć sobie na pytanie czego oczekuje od swojego ogrodu i jakie wiąże z nim potrzeby.

A oto nasz wkład w tę chwilę zadumy nad rolą i funkcją ogrodów w naszym życiu:

Kiedyś w miejscu każdego ogrodu było zapewne pole, nieużytek lub łąka. Może jeszcze rok temu, a może dużo, dużo wcześniej, ale na pewno to miejsce należało kiedyś do natury. Dlaczego nie mielibyśmy podzielić się z nią tym dobrem teraz. Nie chodzi zaraz o porzucanie osiągnięć cywilizacyjnych, ale bardziej o wykorzystanie tradycji przyrodniczej miejsca, w którym aktualnie przyszło nam przebywać. Na początek spróbujmy podzielić ogród na część uporządkowaną – klasyczną i dziką – nazwijmy ją innowacyjną. W części – uznawanej za oficjalną – tej najbardziej zadbanej i lubianej nie zmieniajmy dotychczasowego podejścia. Niech ten element przestrzeni ogrodowej będzie pięknie uporządkowany i wolny od tzw. szkodników. Nadal prowadźmy te same działania i prace związane z ochroną roślin i walką ze szkodnikami. W części dzikiej natomiast, jeśli trzeba oddzielonej od reszty przegrodami panelowymi lub żywopłotem, zaprzestańmy jakiejkolwiek ingerencji, lub ograniczmy ją do minimum. Pozwólmy naturze zrobić tam swoje własne porządki.

Poza ulubionymi miejscami w ogrodzie, znajdą się przecież też miejsca rzadziej odwiedzane, może ze względu na ich gorsze usytuowanie, a może otoczenie. Wystarczy przejść się po ogrodzie i zobaczyć, czy nie można by zaakceptować tu i ówdzie odrobinę czegoś innego, czegoś trochę bardziej naturalistycznego. Bardzo łatwo w takich mniej ciekawych miejscach założyć coś co przekształci się w „motyle osiedle”.

Wystarczy, że znajdzie się kilka trochę innych gatunków roślin, o których piszemy poniżej, a w krótkim czasie obok nas, w naszym własnym ogrodzie zamieszkają także motyle. Są wśród motyli takie gatunki, dla których nie trzeba nawet nic specjalnego siać ani sadzić, wystarczy zaakceptować fakt, że wyrosło nam kilka pokrzyw lub innych „chwastów”. Gąsienice wielu gatunków motyli zjadają rośliny, które uważamy za całkowicie zbędne w ogrodzie.

Chyba najlepszym przykładem są tutaj Rusałki, motyle których gąsienice większości gatunków zjadają niechciane przez ogrodników pokrzywy. Od czasu do czasu wyrasta w ogrodzie kilka tych chwastów. Czasami jest ich na tyle dużo, że są wręcz uciążliwe dla mieszkańców. Zamiast więc rok rocznie walczyć z nimi chemicznymi metodami, dla odmiany pozwólmy złożonym na nich jajeczkom motyli przekształcić się w gąsienice. (Jajeczka motyli są od czasu do czasu dostępne w naszym sklepie).

Pozostałością po objedzonych pokrzywach jest tutaj wisząca poczwarka Rusałki admirał
Pozostałością po objedzonych pokrzywach jest tutaj wisząca poczwarka Rusałki admirał

Gąsienice motyli objedzą pokrzywy, a następnie wydadzą piękne motyle, które przezimują w naszym sąsiedztwie i za rok powtórzy się ten zdumiewający cykl natury. Następnej wiosny motyle samoistnie ten proces zainicjują, a nasz ogród zyska nowych pięknych mieszkańców. Niechybnie dorosłe motyle bardzo chętnie obsiądą kwiaty w zadbanej części ogrodu. Bliskie sąsiedztwo roślin żywicielskich dla ich gąsienic sprawi, że nie odlecą za kilka dni, a wręcz przeciwnie pozostaną na długo, a może i na zawsze. Praktyka stosowania w ogrodach naturalnych metod walki ze szkodnikami nie jest niczym nowym, zainteresowanych odsyłamy do strony firmy dystrybuującej takie produkty. Link

Zieloność nieuczesana

Dzikich miejsc nie trzeba pielęgnować, wręcz przeciwnie należy pozostawić je samym sobie. Z czasem w zależności od rozmiaru takiego naturalnego zakątka zacznie on funkcjonować własnym rytmem i wg własnych zasad. Nie zgrabiajmy tam liści ani nie usuwajmy niczego jesienią. Niech będzie tam tak jak jest w lesie czy na łące. Natura sama sobie poradzi i mile nas zaskoczy swoją uniwersalną prostotą. To właśnie pod warstwą zeschłych liści i traw zimuje duża ilość różnych zwierząt – nie tylko motyli.

Dla tych z państwa, którzy zdecydowanie nie lubią zewnętrznej samowoli w ogrodzie, proponujemy rozwiązania pośrednie, czyli „dzikość pod kontrolą”. W dalszej części poradnika przedstawiamy gatunki roślin żywicielskich różnych gatunków motyli, które można świadomie wprowadzać do enklaw dla motyli kontrolując, jakie motyle chcielibyśmy w ogrodzie posiadać. Trochę na modłę ogrodów angielskich można sadzić konkretne rośliny występujące w sąsiedztwie w środowisku naturalnym, ale można też wprowadzać gatunki, takie które sami wybierzemy, a nie takie jakie akurat same się wysieją. Każdy sposób przyjęcia rozwiązań, których celem jest dobro motyli jest sposobem dobrym. Do takich właśnie działań gorąco namawiamy.

 

CZYTAJ DALEJ (ROŚLINY ŻYWICIELSKIE RÓŻNYCH GATUNKÓW MOTYLI)